Tottenham zaskoczył dziś na wyjeździe Newcastle wbijając rywalom 4 bramki i zachowując przy tym czyste konto. Zaskoczeni byli nie tylko gospodarze z Newcastle ale także i kibice Tottenhamu, Spurs dzisiaj byli odmienieni nie tylko jeśli chodzi o personalia ale i styl, który zaprezentowali.
Tim Sherwood po ostatnim meczu z Evertonem narzekał na słabe początki swoich podopiecznych, jeśli oceniać tylko po dzisiejszym meczu to wydaje się, że znalazł receptę na tę niemoc, ale po kolei...
Koguty przemeblowały obronę, na środek defensywy powrócił Younes Kaboul i to on partnerował Vertonghenowi - trzeba przyznać że bardzo udanie, na prawej obronie tradycyjnie zobaczyliśmy Walkera, za to na lewą powędrował Naughton, który zdaje się zastąpił kontuzjowanego Rose'a.
W pomocy zagrali - tradycyjnie Bentaleb i wyjątkowo Capoue. Tercet wspierający Adebayora natomiast składał się z Paulinho, Dembele i Lennona.
Mecz od początku był otwarty, raz jedni, a raz drudzy tworzyli sobie sytuacje strzeleckie pod bramką rywali. Tottenham z tarapatów tradycyjnie ratował Lloris, który wspaniale sobie radził zarówno na linii jak i przed polem karnym - naciskając na rywali i przyprawiając o szybsze bicie serca własnych kibiców. Natomiast świetnym kompanem Tima Krula był słupek, który ratował go zarówno po strzałach Paulinho jak i Lennona. Nie przyszedł on jednak z pomocą w 19 minucie, gdy na lewym skrzydłem dryblingiem swojemu obrońcy uciekł Bentaleb i mocno dośrodkował po ziemi, Holenderski bramkarz nie popisał się szybkością swoich rodaków olimpijskich panczenistów z Soczi i interweniując zdołał tylko trącić piłkę, która trafiła pod nogi Adebayora i ten błyskawicznie skierował ją do bramki.
Tottenham mimo prowadzenia nie skupił się tylko na obronie własnej bramki, a budując akcje ofensywne wymieniał bardzo dużo podań, angażując niemal wszystkich swoich zawodników - Newcastle przy takim obrocie spraw mogło i czyhało jedynie na kontry ale przy dobrze tego dnia dysponowanych defensorach Spurs nie byli w stanie odmienić losów meczu.
Tottenham na drugą połowę wyszedł tradycyjnie dodatkowo zmotywowany i już w 52 minucie powiększył prowadzenie na 0-2, po składnej akcji przed polem karnym mocno uderzył Adebayor, Krul sparował piłkę, jednak dobitka Paulinho była poza jego zasięgiem!
Następne pół godziny gry to spokojna gra Tottenhamu na "utrzymanie wyniku" i bezproduktywne próby zmiany wyniku gospodarzy.
Nasz Coach zmienił poobijanego Dembele Townsendem, natomiast za Lennona na boisku pojawił się Chadli.
Ostatnie 10 minut to ponowne zwiększenie tempa przez Koguty. w 82 minucie w pole karne wbiega Andros Townsend mocno uderza na bramkę, a Krul odbija jego strzał, który trafia do Adebayora, wolej Togijczyka pozostaje nie do obrony. Tottenham rozpędzony niczym pendolino (nie na polskich torach) dąży do kolejnej bramki i za chwilę na 0-4 podwyższa Chadli! Strzał Belga zza pola karnego staje się wspaniałym podsumowaniem tego wieczoru ale i nie ustępuje mu asysta piętą przy tej bramce Bentaleba.
Tottenham rozniósł w proch i pył Newcastle, przyczyniła się do tego doza świeżości wniesiona przez zmiany Sherwooda, wspaniała dyspozycja Adebayora oraz przyznajmy bardzo kiespkie Newcastle, które bez Cabaye, Remy'ego i Tiote przypomina raczej utykającego staruszka niż gotowego rywalizować w sprincie olimpijczyka.
Newcastle: Krul; Debuchy, Williamson, S.Taylor, Santon (Dummett, 46); Gouffran, Sissoko (c), Anita, Sammy Ameobi (Marveaux 71); de Jong (Ben Arfa, 63), Cisse.
Tottenham: Lloris; Walker, Kaboul, Vertonghen, Naughton; Dembele (Townsend 64), Bentaleb, Capoue, Paulinho, Lennon (Chadli, 75); Adebayor (Soldado, 84).
Bramki: Adebayor (19, 82), Paulinho (53), Chadli (88)
20 komentarzy ODŚWIEŻ